Wszystko zaczęło się od tego, że byłam bardzo kreatywnym dzieckiem. Moim debiutem było oczywiście upiększanie ścian i mebli wszystkim, co miałam pod ręką. Moja Mama odkryła wtedy w moich artystycznych zapędach szansę na ocalenie swojego zdrowia psychicznego i integralności mieszkania i oprócz hurtowych ilości papieru i plasteliny postanowiła zaopatrzyć mnie w podstawowe umiejętności rękodzielnicze. Sama jest bardzo twórczą i oryginalną osobą i widząc potencjał, nauczyła mnie podstaw haftowania, szydełkowania i robienia na drutach. Dostałam też igłę, nitkę i trochę ścinków tkanin, z których powstawały nowe kreacje dla moich zabawek. Pamiętam, że dla jednego z misiów uszyłam wtedy coś, co z przymrużeniem oka można by nazwać garniturem! Kiedy byłam trochę starsza, Mama pokazała mi, jak działa maszyna do szycia.
Z czasem ograniczony budżet i coraz bardziej wyrazista wizja własnego stylu sprawiły, że coraz częściej sięgałam po maszynę do szycia i doświadczenie Mamy. A kiedy pewnego dnia znalazłam w szafie zasłonę z grubej bawełny drukowaną w staromodne kwiaty, wiedziałam, że powstanie z niej sukienka idealna. Przedtem z ubrań szyłam tylko spódnice, dlatego zanim pocięłam tkaninę, wykonałam próbne szycie i powertowałam trochę Internet. Oto efekt:
Na zdjęciu powyżej widać także ukrochmaloną na sztywno bawełnianą halkę, którą uszyłam wcześniej do innej spódnicy. Składa się z dwóch kół, na brzegach których znajduje się gęsto zmarszczona falbana. Wspaniale dodaje objętości i cudnie szeleszcze przy każdym ruchu!
Burda nr 3/2010 (model nr 107) |
Do uszycia góry użyłam gorsetowego wzoru sukienki zamieszczonej w marcowym numerze Burdy z roku 2010. Jedyna modyfikacja, jakiej dokonałam, to przedłużenie wykroju tak, aby kończył się z przodu w szpic skierowany ku dołowi oraz dodanie ramiączek. Spódnica to prostokąt ułożony w kontrafałdy.
Inspirował mnie New Look stworzony przez Diora (o którym więcej następnym razem) - stąd krótki sweterek i obfita spódnica. Sukienka nie jest wygodna - jest sztywna (w gorset wszyte są fiszbiny) i ciężka, ale prawdę mówiąc, właśnie to w niej uwielbiam. Wymusza utrzymanie prostej sylwetki, chodzenie i siadanie w odpowiedni sposób oraz... uśmiech!
Co sądzicie o efekcie? Romantycznie? A może za słodko? Czekam na komentarze!
ENG: My mother was the one who showed me the enormous possibilities that craft can give you to express yourself. As a child I could embroider, crochet, knit and sew but it took me years to make an actual dress. When I saw this flower-printed thick cotton fabric (which actually used to be a curtain) I knew that it's going be the perfect dress. It has box-pleated skirt and boned bodice. I adore it and usually I wear it with little celadon cartigan. Some may find my outfit too sweet but I think it's rather romantic. What's your opinion?
HUN: Az édesanyám megtanított hímezni, horgolni, kötni, és varrni még amikor gyerek voltam. Mindig ő volt a legnagyobb inspirációm. De mindettől függetlenül csak körülbelül másfél éve készítettem az első igazi egyberuhát. Előtte varrtam kis táskákot, szoknyákot, de sose egy egyberuhát! Annyira beleszeretettem abba a virágmintás pamut anyagba (amely egyébként egy sötétítő függöny volt eredetileg...), hogy nem lehetett más csak nekiállni varrni. A végeredmény egy romantikus, kissé retró ruha lett. Hogy tetszik?